PONIŻEJ ZNAJDZIESZ ODPOWIEDZI NA NAJCZĘŚCIEJ ZADAWANE PYTANIA

Jak działa akupunktura?

Działanie akupunktury można porównać do strojenia instrumentu muzycznego albo (wersja dla inżynierów) optymalizacji procesu produkcyjnego. Zadaniem zabiegu jest dostrojenie całego systemu tak, żeby grał jak najpiękniejszą, najbardziej harmonijną muzykę. Czasami oznacza to pobudzanie do działania ospałego układu (tzw. tonizacja), a czasem wymaga to rozluźnienia nadmiernego napięcia (sedacja). Używając tradycyjnej nomenklatury można też powiedzieć, że harmonizujemy krążenie qi w organizmie. Chociaż może to brzmieć nieco egzotycznie, przekłada się na namacalne zmiany fizjologiczne: regulowanie wydzielania hormonów w ciele, zmianę ciśnienia krwi, perystaltyki jelit itd. Każdy z nakłuwanych meridianów ma swoją własną charakterystykę, która jest dla niego wyrazem zdrowia. Inna jest też równowaga w ciele kobiety i mężczyzny albo osób w różnym wieku. Z tego powodu każdy organizm trzeba traktować indywidualnie i nastroić go zgodnie z jego unikalną harmonią wewnętrzną.

 

Czy akupunktura boli?

Jest to kwestia indywidualna.

Igły do akupunktury są na tyle cienkie (ok 0,2-0,3mm średnicy), że nie przerywają tkanek, ale je rozsuwają. Dlatego najczęściej po usunięciu igły nie widać po niej żadnego śladu. Czasami, jeśli trafi się na naczynie włosowate, może się pojawić najwyżej kropla krwi, ale nie ma krwawienia. Z tego powodu akupunktura nie powoduje klasycznego bólu, jaki kojarzy nam się np. z robieniem zastrzyku, kiedy rzeczywiście dochodzi do przerwania tkanek.

Zazwyczaj można poczuć coś, co Chińczycy nazywają deqi – dosłownie uczucie przybycia qi. To znaczy, że kiedy stymulujemy punkt akupunkturowy, może się pojawić wrażenie, jakby w ciele popłynął delikatny prąd, mrowienie albo ciepło/zimno. Takie doznanie pojawia się tylko na moment i nie jest takie samo we wszystkich punktach. Jedni doświadczają tego jako bólu, dla innych jest to przyjemne. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że poziom odczuwanego dyskomfortu jest związany z lękiem, jaki temu przypisujemy: im bardziej potrafimy się rozluźnić, tym mniej nieprzyjemny jest zabieg. W razie potrzeby stosuję takie techniki, jak nakłuwanie podczas świadomego wydechu, a zbyt bolesne punkty zawsze można trochę poluzować.

 

Czy mogę przyjść na akupunkturę, jeśli boję się igieł?

Tak. Igły do akupunktury są bardzo cienkie i mają zaokrąglone czubki, więc znacznie różnią się od igieł do robienia zastrzyków. Wielu moich klientów deklarowało, że boją się igieł, ale znoszą zabieg bez problemu. Jest to kwestia oswojenia i rozładowania lęku.

Jeżeli mimo to nie czujesz się gotowy na igły, ale chcesz przyjść na konsultację, nie ma problemu. Chętnie zapiszę recepturę ziołową i doradzę kilka zmian w stylu życia.

 

Czy są jakieś przeciwwskazania do akupunktury?

Tak. Uniwersalnych przeciwwskazań jest niewiele, inne są zależne od stylu pracy danego terapeuty. Osobiście nie robię akupunktury osobom po przeszczepach (wyłączając z tej grupy osoby, które miały przeszczep np. swojej własnej skóry). Unikam robienia zabiegów kobietom w ciąży, jeśli nie ma takiej konieczności i można zamiast tego wykorzystać jakąś łagodniejszą technikę. Podobnie jest z dziećmi – szybko reagują na leczenie, ale trudno im usiedzieć bez ruchu 20 minut.

Czasami można się spotkać z opinią, że nie robi się akupunktury kobietom podczas miesiączki. Rzeczywiście, część terapeutów tego nie robi, szczególnie jeśli nie są jednocześnie zielarzami albo dietetykami. Do mnie można przyjść na zabieg podczas menstruacji, często nawet warto, jeśli cierpi się np. na bóle miesiączkowe.

Poza tym każda sytuacja jest inna i trzeba ją rozważyć indywidualnie. Jeżeli chcesz przyjść na akupunkturę, ale obawiasz się, że masz jakieś przeciwwskazanie zdrowotne, najlepiej zadzwoń. Przeważnie kilka minut rozmowy wszystko wyjaśnia 😊

 

Jak często robi się akupunkturę?

To zależy. Zależy od problemu, który jest leczony oraz od stylu pracy terapeuty. W stanach ostrych, np. przy zapaleniu oskrzeli albo rwie kulszowej można robić zabieg nawet codziennie. Stany przewlekłe mają inną dynamikę i wtedy warto zrobić kilka dni przerwy między zabiegami. Zależy to również od tego, czy klient pije jednocześnie zioła, stosuje dietę albo inne zalecenia. Ostatecznie każdy ma też swój budżet, który trzeba uwzględnić w naszych planach. Z większością klientów w stanach przewlekłych (czyli większością przypadków) spotykam się co tydzień lub co dwa tygodnie. Jeśli ktoś ma taką możliwość, można też powtarzać zabiegi 2 razy w tygodniu.

 

Jak długo trwa leczenie?

Stara chińska zasada mówi, że leczenie trwa przynajmniej jedną dziesiątą czasu trwania choroby. Oczywiście należy to traktować umownie, ponieważ w całym procesie jest wiele zmiennych. Zawsze polecam zacząć terapię jak najszybciej, kiedy problem jest łatwiejszy, szybszy i tańszy w leczeniu.

W praktyce wiele osób trafia do specjalisty medycyny chińskiej dopiero wtedy, kiedy biomedycyna ich zawiodła, a dolegliwości nie przechodzą lub skomplikowały się przez nieudane leczenie. W takiej sytuacji trzeba się uzbroić w większą cierpliwość oraz nastawić na to, że potrzebne będą zmiany w stylu życia, włączenie diety, ziół, ćwiczeń fizycznych itd. Nawet jeśli proces całkowitego leczenia będzie trochę trwał, to po drodze powinna nastąpić poprawa naszego samopoczucia.

Jeśli mamy „świeży” problem, np. kontuzję albo infekcję, które trwają dopiero od kilku dni, często wystarczą 1-2 zabiegi. Oczywiście problemów nawracających nie traktujemy jako nowych.

Generalnie im bardziej nasz styl życia wspiera proces zdrowienia, tym mniejsze nakłady będą potrzebne.

 

Czy są jakieś alternatywy dla akupunktury?

Oczywiście, że są. Wszystko zależy od tego, dlaczego szukamy innego rozwiązania. Niektórym wydaje się, że może akupresura będzie mniej bolesna – w praktyce jest odwrotnie. Żeby zrobić podobny poziom stymulacji, który robi się igłą, punkt należy uciskać mocno przez kilka minut. Podczas akupunktury nieprzyjemny może być sam moment nakłucia, ale później już nic nie boli. Zdecydowanie polecam igły 😊

Mimo to należy zaznaczyć, że nie jest to terapia dla każdego. Jeśli masz się stresować za każdym razem, jak przychodzisz na zabieg, warto rozważyć inne opcje. Ziołolecznictwo oraz dieta mogą być stosowane niezależnie od igieł. Jeśli chcesz przyjść na konsultację, ale nie jesteś przekonany do akupunktury, nie ma problemu. Oczywiście jestem zdania, że warto spróbować przynajmniej raz.

 

Czy akupunkturę można łączyć z innymi formami terapeutycznymi?

Tak. Łączenie igieł z fizjoterapią albo osteopatią daje bardzo dobre efekty, szczególnie przy rekonwalescencji po operacjach, zamrożonym barku albo urazach. Akupunktura dobrze uzupełnia się też z refleksologią oraz jako uzupełnienie wizyt u psychoterapeuty. Zawsze warto się najpierw skonsultować z terapeutą, który już nas prowadzi. Coraz częściej spotykam się z tym, że lekarze biomedycyny odsyłają swoich pacjentów na akupunkturę albo leczenie ziołami.

 

Czym różni się akupunktura od suchego igłowania?

Suche igłowanie ma swoje źródło w akupunkturze, wykonują je najczęściej fizjoterapeuci. Ogólnie rzecz biorąc, nakłuwane są bolące, napięte miejsca, głównie mięśnie. W języku chińskim nazywa się je punktami ashi. Akupunktura przewyższa suche igłowanie tym, że idzie ona w parze ze złożoną wiedzą na temat meridianów i kanałów energetycznych w ciele. To znaczy, że podczas zabiegu wybieram zarówno najważniejsze punkty, które zarządzają krążeniem qi w danej okolicy ciała i mogę dodatkowo nakłuć punkty ashi. Często najważniejsze są tzw. punkty dystalne, czyli znajdujące w innej części ciała niż ta, którą mamy leczyć. Przydaje się to, kiedy chore miejsce jest albo zbyt bolesne, żeby traktować je bezpośrednio, albo jest tam otwarta rana, albo np. gips. To wszystko wymaga zaawansowanej wiedzy i nie skorzystamy z tego podczas zabiegu suchego igłowania.

 

Czy akupunktura to same igły?

Nie. Pierwowzorem tej techniki było stosowanie ciepła, czyli tzw. moksoterapia. Jest ona nieodłącznym elementem akupunktury. Moksę stosowało się tradycyjnie na kilka sposobów. Jest to wata ziołowa zrobiona z bylicy pospolitej, którą podpala się i przez wydzielane przez nią ciepło ogrzewa dane punkty akupunkturowe. Ze względu na zawartość min. olejków eterycznych do dzisiaj ma ona swoich fanów. Wady są związane przede wszystkim z dymem i zapachem, których trudno się później pozbyć. Z tego względu w swoim gabinecie używam przede wszystkim lampy TDP na podczerwień. Emituje ona spektrum termiczne odzwierciedlające moksę bez nieprzyjemnego zapachu i dymu.

Poza tym stosujemy techniki takie jak guasha, czyli rodzaj masażu, bańki, okłady ziołowe, plastry, maści itd.

 

Czy stosuje się igły jednorazowe?

Tak, jest to standardowa praktyka. Oczywiście raz użyte igły może wykorzystać kolejny raz ta sama osoba, ale dla komfortu klienta za każdym razem używam nowych igieł. Po takim zabiegu można np. oddawać krew, ponieważ nie ma niebezpieczeństwa zarażenia się jakąś chorobą.

 

Czy przed zabiegiem trzeba dezynfekować skórę? Czy akupunkturzysta powinien mieć na sobie rękawiczki?

Dezynfekujemy to miejsce tylko jeśli występuje tam zmiana skórna (np. przy poparzeniu), w pozostałych przypadkach nie ma takiej konieczności, szczególnie ze względu na wyjaławianie warstwy ochronnej, jaką mamy na skórze. Igła do akupunktury jest na tyle cienka, że rozsuwa, a nie przerywa tkanki. To czyni ten zabieg bezpieczniejszym niż zabiegi medyczne z przerywaniem tkanek. Rękawiczki nie są potrzebne, najważniejsze są jak zawsze umyte ręce (również te w rękawiczkach) 😊 Zdezynfekować należy za to miejsca, w których po usunięciu igły pojawiła się kropla krwi.

Jeśli występuje konieczność tzw. skrwawienia punktu (jest on nakłuwany lancetką w celu spowodowania wypłynięcia kilku kropli krwi), miejsce to jest oczywiście dezynfekowane przed i po nakłuciu.

 

Czy mogę przyjść na konsultację, jeżeli biorę leki?

Tak. Przy akupunkturze stosowanie leków nie jest przeciwwskazaniem, a w przypadku fitoterapii to zielarz musi dostosować zapisaną mieszankę ziół tak, żeby nie wchodziły w interakcję z lekami. Zawsze pytam podczas wywiadu, czy klient bierze jakieś leki i biorę je pod uwagę.

Przygotujcie się jednak, że pytając o to lekarza, często usłyszycie: nie. Wynika to z faktu, że lekarze biomedycyny najczęściej nie znają się na ziołach i bezpieczniej jest im powiedzieć, żeby na wszelki wypadek nie stosować niczego więcej. Zielarze z odpowiednim wykształceniem uczą się na temat interakcji między ziołami a lekami i wiedzą, jak skomponować skuteczną oraz bezpieczną mieszankę.

 

Czy zioła mogą wywoływać reakcje niepożądane?

Oczywiście, fitoterapia jest w końcu formą farmakologii.

Jeśli przyjmujemy zioła po raz pierwszy albo po dłuższej przerwie, typować reakcją (podobnie jak przy zmianie diety) mogą być luźniejsze wypróżnienia (wyłączając przypadek ziół przepisanych na biegunkę). Zazwyczaj wszystko samo reguluje się ciągu kilku dni i nie trzeba się tym martwić. Reszta reakcji jest zależna od przepisanych ziół, np. po zapisaniu składników moczopędnych będziemy częściej chodzić siku itd. Jeżeli spodziewam się jakiejś konkretnej reakcji, informuję o tym podczas wizyty.

Jeśli pojawiają się jakieś martwiące objawy, najlepiej jak najszybciej skontaktować się z osobą, która przepisała zioła. Czasami wystarczy zmienić dawkowanie albo dodać jakiś składnik, żeby osiągnąć zadowalające efekty. W innych przypadkach wymagana jest zmiana składu receptury.

 

Czy zioła chińskie są bezpieczne?

Dystrybutorzy, z którymi współpracuję, sprowadzają zioła od największych, sprawdzonych eksporterów działających na terenie całego świata i UE. Oznacza to, że zioła spełniają wszelkie unijne standardy pod kątem zawartości pestycydów, metali ciężkich itd. Są to składniki całkowicie bezpieczne, stosuję je również sama dla siebie i moich najbliższych. Nie polecam natomiast zakupu ziół chińskich z nieznanego źródła.

Oczywiście w repertuarze chińskiego ziołolecznictwa znajdują się także rośliny, które rosną u nas. Mniszek lekarski albo mięta mogą być pozyskane z zasobów europejskich.

 

Czy zioła będą niesmaczne?

Jest na to duża szansa. Receptura dobierana jest pod kątem działania, a nie przyjemnego smaku. Zazwyczaj składa się ona z kilku - kilkunastu ziół, więc wywar ma też inną konsystencję niż np. napar z mięty, jest bardziej zawiesisty, a smak bardziej intensywny. Mimo to, w dużej mierze można się przyzwyczaić do picia ziół. Jeśli są one dobrze dobrane, często zdaniem klientów „nawet nieźle wchodzą”. W przypadku, kiedy ktoś ma problemy z piciem ziół, szukamy rozwiązania, np. zaczynamy od niższej dawki albo proponuję preparat w tabletkach.

 

W jakiej formie można spożywać zioła chińskie?

Tradycyjnie receptury z ziół surowych przygotowuje się w formie wywaru, proszku, nalewki na alkoholu (tzw. jiu) albo tabletek uformowanych z użyciem np. miodu (tzw. wan). Wszystko zależy od tego, na jakie dolegliwości cierpimy i od jak dawna.

Na przygotowanie wywaru trzeba poświęcić trochę czasu: zioła muszą być najpierw namaczane, a później gotowane przez 20-60 min. w zależności od użytych składników (przeważnie 20-30min). Proszki, tabletki i nalewki zazwyczaj są popijane ciepłą wodą.

Dziś dostępne są też inne opcje, czyli koncentraty oraz pastylki ziołowe z koncentratów.

Koncentraty w proszku produkuje się w podobnej technologii, co kawę rozpuszczalną. Zaletą jest wygoda i czas przygotowania: wystarczy zalać zioła gorącą wodą, żeby mieć gotowy wywar. Możemy dobrać sobie każdy ze składników, na którym nam zależy. Wadą jest znacznie wyższa cena oraz słabsze działanie terapeutyczne (podobnie jak kawa rozpuszczalna, która jest słabsza od kawy sypanej).

Pastylki z koncentratów są często tańsze niż proszek, ale musimy zdecydować się na gotową recepturę, tzn. nie ma możliwości zrobienia jej modyfikacji pod indywidualne potrzeby danej osoby. Takie rozwiązania sprawdzają się np. przy chorobach sezonowych (przeziębienie, grypa, zapalenie pęcherza) albo kiedy jedziemy na wakacje i nie chcemy kłopotać się z gotowaniem ziół.

Nie da się z góry ustalić, jaka forma podania ziół będzie najlepsza w danej sytuacji. Zależy to od kondycji klienta, jego dolegliwości oraz stylu życia, jaki prowadzi. Podczas konsultacji ustalamy wspólnie, co jest możliwe, żeby minimalnymi nakładami osiągnąć maksymalne rezultaty.

 

Czy medycyna chińska sprawdza się szczególnie dobrze przy konkretnych chorobach?

Medycyna chińska była przez tysiąclecia medycyną pierwszego kontaktu na terenie Chin i w pewnym zakresie w innych krajach azjatyckich. Stąd wykształciła ona narzędzia do leczenia zarówno codziennych, drobnych problemów (przeziębienie, niestrawność, naderwany mięsień), jak i przewlekłych chorób (zaburzenia miesiączkowe, cukrzyca, kamienie żółciowe, bezsenność, nadciśnienie itd.). Na Zachodzie kojarzy się medycynę chińską z leczeniem bezpłodności (oraz szerzej chorób ginekologicznych), migren, bólów pleców oraz dolegliwości trawiennych. Słynne jest działanie akupunktury na niwelowanie skutków stresu, a co za tym idzie na choroby cywilizacyjne. Osobiście bardzo polecam akupunkturę jako element rekonwalescencji po operacji – szczególnie przy leczeniu blizn i oparzeń.

To wszystko sprawia, że nie sposób wyczerpująco opisać choroby „na które dobra jest medycyna chińska”. Często przychodzą do nas ludzie, którzy nie znaleźli skutecznego leczenia w biomedycynie i mają bardzo różne schorzenia. W innych przypadkach akupunktura albo ziołolecznictwo stanowią uzupełnienie leczenia konwencjonalnego. Możliwości jest dużo, poza tym każdy przypadek jest inny. W razie wątpliwości zachęcam do rozmowy telefonicznej przed umówieniem się na wizytę.

 

Czy specjaliści medycyny chińskiej mają jakieś specjalizacje?

I tak i nie. Medycyna chińska jest systemem holistycznym. Z naszego punktu widzenia np. migrena, bolesna miesiączka, syndrom jelita drażliwego i nadciśnienie mogą mieć tą samą przyczynę. Z tego powodu nie możemy tylko koncentrować się na jednej rzeczy. Z drugiej strony każdy ma swojego „konika”. Często wynika to z faktu, że przychodzi jeden klient z daną dolegliwością i jak jest zadowolony z rezultatów zaczyna wysyłać wszystkich znajomych, którzy mają ten sam problem. Specjalista medycyny chińskiej często nie wybiera sobie specjalizacji sam, wybierają ją jego klienci 😊 W moim przypadku było tak samo. Zawsze przychodziło do mnie wiele osób z dolegliwościami na tle przewlekłego stresu. Chcąc im pomóc siłą rzeczy musiałam się dokształcać w tym kierunku. Czasami zdarzają się osoby specjalizujące się w określonych dolegliwościach, ale nie spotykam się z tym często.

 

Czy tradycyjna medycyna chińska (TCM) i klasyczna medycyna chińska (CCM) to to samo?

I tak i nie. Odpowiedź na to pytanie wymaga krótkiego wtrętu historycznego:

TCM jest uproszczoną formą medycyny chińskiej, stworzoną przez komunistyczny rząd Chin. Wynikała on z potrzeby zapewnienia podstawowej opieki medycznej w kraju, gdzie w tamtym czasie panowała bieda i głód, a w wielu miejscach nie było dostępu do lekarzy oraz szpitali. Podczas rewolucji kulturalnej tępiono tzw. „cztery stare rzeczy” (idee, kulturę, zwyczaje, nawyki). Ofiarami tego procesu padły nie tylko sztuka i kultura, ale również medycyna. Po kilku latach czystek nastąpiły próby odbudowy kraju. Władze komunistyczne doszły do wniosku, że wobec słabej kondycji opieki medycznej trzeba szybko wyszkolić jak najwięcej specjalistów tradycyjnej medycyny. Mogliby oni zapewnić podstawową opiekę, szczególnie w biedniejszych, bardziej odizolowanych częściach kraju. W końcu igły i zioła z okolicznych lasów są dużo tańsze niż sprzęt laboratoryjny. Powstał jednak problem, ponieważ medycyna chińska jest systemem złożonym, wymagającym wielu lat nauki. Postanowiono to wszystko okroić i uprościć tak, żeby można było szybko wykształcić jak największą liczbę specjalistów. Tak narodził się TCM. Oczywiście, jego założenia są osadzone w klasycznej teorii medycyny, ale uproszczenia spowodowały dość objawowe podejście lecznicze.

Każdy, kto na poważnie interesuje się medycyną chińską, bardzo ceni jej indywidualne podejście do każdego człowieka (leczymy człowieka, a nie chorobę) oraz pracę z przyczyną zaburzeń. Dlatego z czasem zaczęto używać określenia Klasyczna Medycyna Chińska (CCM) dla odróżnienia jej od TCM. CCM jest głęboko osadzona w tradycji i koncentruje się postawieniu indywidualnej diagnozy. Dopiero taki proces umożliwia kompleksowe leczenie – zajmowanie się tylko objawami nie różni się od brania tabletki przeciwbólowej. Oczywiście warto zrobić coś, żeby uśmierzyć objawy, ale bez zrozumienia ich przyczyny problem nawraca.

Większość dostępnych dziś materiałów o medycynie chińskiej to materiały TCM. Co za tym idzie, większość terapeutów kształconych zarówno na Zachodzie, jak i w Chinach to terapeuci TCM. Całe szczęście, obecnie mamy do czynienia z renesansem klasycznej medycyny chińskiej i zyskuje ona coraz większe grono zwolenników. Mimo to, pamiętaj, że nie każdy, kto zajmuje się medycyną chińską praktykuje tak naprawdę tą samą medycynę 😊

Jeśli nie znalazłeś w tej części odpowiedzi na swoje pytanie, proszę o kontakt telefoniczny albo mailowy.

W PUNKT Klasyczna Medycyna Chińska

Akupunktura Ziołolecznictwo w Warszawie

  1. pl
  2. en

Ewa Iwanowska Gabinet W PUNKT

 +48 664556585
ewa.iwanowska@gmail.com